Mąż i Syn:)
Fajnie było:)
A wszystko dlatego, że teraz trzynastolatki obchodzą i wyprawiają urodziny bez obecności dorosłych;)
Dziewczyny bawiły się w domu, a my mieliśmy wychodne...
Kto mnie zna bliżej ten wie, że nie dla mnie galerie w ogóle, a w weekendy to już o rany...
MĘCZARNIA!!!
Nienawidzę tłumu ludzi (choć to trochę zależy od okoliczności - toleruję pielgrzymki, teatry i koncerty LEMona:) ), nienawidzę zakupów, a już w ogóle włóczenia się po galerii lub innych sklepach dla zabicia czasu i "pooglądania"...
Albo idę w konkretnej sprawie, albo w ogóle.
Wolę do lasu....
Może jestem dziwna, ale wisi mi to;)
Ale dziś, z dwoma facetami... nie miałam obiekcji - byłam dzielna, choć zmęczona wróciłam, jakbym 2 tony węgla przerzuciła;)
Był Sphinx... obsługa przemiła i bardzo profesjonalna...,ale mimo wszystko nie polecam.
Pan, który nas obsługiwał z pewnością zasługuje na słowa uznania za profesjonalizm i sympatię, ale jedzenie... nie, dziękuję...
Niestety, cena - jakość... nie do przyjęcia i nie jest to tylko nasza opinia, niestety dowiedzieliśmy się po fakcie:(
Kacperek w koszulce Jukundusa, o którym można było poczytać TUTAJ i TUTAJ :)
Były wygłupy w fotobudce;)
Uznaliśmy z młodym, że tata się nie zmieści;) i ubolewamy, bo nie ma żadnej zimowej ramki!
Skandal!
A skończyliśmy przy lampce wina w domu, w już nieco świątecznym wystroju:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz