środa, 16 grudnia 2020

Boże Narodzenie 2020

 Aż wierzyć mi się nie chce, że to już grudzień... Że od sierpnia aż tak się tutaj zakurzyło. Jak ten czas zleciał od ostatniego posta.


Cały ten rok jest dziwny, inny niż chcieliśmy, niż się spodziewaliśmy. 

Mijający rok nauczył nas pokory, uświadomił jak niewiele od nas zależy. Wywołał lęk, strach, poróżnił ludzi. Oddalił nas od siebie przez lockdowny, obostrzenia, zamknięcie w domach, jednak to paradoksalnie mogło nas też przybliżyć do tych najważniejszych w naszym życiu...

Mi osobiście najbardziej brakuje możliwości przytulenia rodziców, spontanicznych odwiedzin, kawy wypitej w domowym zaciszu ramię w ramię... Ograniczyłam powyższe że względu na ich wiek, obciążenia związane z chorobami, moją pracę, w której na jednej zmianie jest blisko 200 os. ...Wizyty ograniczyłam do dowozenia zakupów, kawy wypijanej na tarasie, żeby nie wchodzić do domu i przywitania "żółwikiem". Święta też raczej spędzimy oddzielnie... O ile z Wielkanocą nie miałam takiego problemu, tak teraz łezka się pewnie pokula:(

Czy 2021 będzie lepszy? Szczerze? Nie sądzę. Myślę, że do pewnych rzeczy, zachowań będziemy musieli się przyzwyczaić na kolejnych kilka lat.

Wkurza mnie bardzo podejście niedowiarków, tzw. "antykowidowców", którzy mówią o zwykłej grypie, o przesadzie w zachowaniach, obostrzeniach, nie noszeniu maseczki. Zwłaszcza w obliczu dramatów, jakie dzieją się wśród najbliższych znajomych, o dramatycznej walce o życie (dzięki Bogu wygranej) na oddziale covidowym, o śmierci męża koleżanki...

Ale nie o tym miało dziś być... 

Wróciłam z przytupem i noworocznymi przemyśleniami ;) 

Dziś miało być o stroikach, jakie wyszły z pracowni Starego Kredensu :) 

Troszkę Was nimi pomęczę... 

Dziś pierwszy w czerwieni. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz