Prawie jak z deszczu pod rynnę...
Nie cierpię upałów:-(
Toleruję do 25°C, powyżej ni huhu.
Pojechałam do rodziców zawieźć Zosię, a że to nad wodą... no to dawaj na plażę :-)
I co?!
I to!
"Parking"- czyli łąka zapchana po brzegi...
Plaża?!
Tu grill, tu radio... MASAKRA!!!
Ja rozumiem, że dwa tygodnie lało, ale żeby aż tak?!
Wróciliśmy do naszego azylu...:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz