sobota, 13 grudnia 2014

Czerwony Kapturek historia ... nasza, ale także prawdziwa;)

Chyba wracam...
Tak, jak w październiku dużo na siebie wzięłam, tak z częścią obowiązków zdecydowałam się pożegnać...




No cóż tak to już jest, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło;)
Będę miała więcej czasu na szycie i realizację swoich zainteresowań, a przede wszystkim dla dzieci, męża i siebie samej, bo ostatnie 2,5 m-ca mało miałam okazji do bywania w domu...

Z dotychczasowych obowiązków zostaje mi jedna praca (chwilowo miałam dwie;), szkoła i praktyki zawodowe:)

No to prawie "na dzień dobry" powstał dziś strój Czerwonego Kapturka, na ... jasełka w szkole.









Mam nadzieję, że w styczniu zagoszczę tu na dobre:)
Póki co z doskoku, bo za tydzień mam mega ciężki egzamin...
Trzymajcie zatem kciuki i do napisania:)


1 komentarz:

  1. czasem tak jest, że bierzemy na siebie zbyt wiele, potem w poczuciu odpowiedzialności gonimy by wszystko wykonać najlpiej jak to możliwe i na czas, a to bywa trudne, a zdarza się że i niemożliwe...
    za to kapturek rewelacja

    OdpowiedzUsuń