piątek, 27 lutego 2015

Śniadanie...gdy mama jest w domu...

Niestety (oby nie obróciło się to przeciwko mnie;) należę do tych osób, które z przyczyn różnych, w tym materialnych  zmuszona jest pracować, zamiast zajmować się domem...




I proszę mnie źle nie zrozumieć, krzywda mi się nie dzieje, cieszę się bardzo, że mam pracę, cieszę się, że niedaleko domu, w biurze, nie wystaję na przystankach, nie muszę wydawać kasy na paliwo..., ale jak ja chciałabym móc poświęcić się rodzinie, zająć domem...
Jednym słowem, żadna ze mnie karierowiczka;)

Dziś pierwszy raz od wtorku wstałam z łóżka, choć tak naprawdę w domu powinnam posiedzieć jeszcze tydzień, żeby się zupełnie wyleczyć i z ogromną przyjemnością przygotowałam dzieciaczkom takie śniadanko, jakie sobie zażyczyli:)
I mogłabym tak codziennie....

A na śniadanie kuchnia serwowała NALEŚNIKI:)

  • z cukrem,
  • konfiturą z truskawek oraz
  • konfiturą z borówki amerykańskiej,






A wczoraj Zosia serwowała pizzę:)
Zrobiła ją samodzielnie od podstaw:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz