poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Leśne życie

Pierwszy dzień urlopu..., spędziliśmy aktywnie spacerując po lesie:)



Dopadło nas milion pięset sto dziewięćset komarów, które nie mając nikogo innego w pobliżu okazały się totalnie bezlitosnymi bestiami, ale....

Ten zapach (już jesiennego) lasu po deszczu....
Ta rosa na trawach i mchu....
I ta sarna, która jakieś 20 m od nas uciekała w popłochu...
Wynagrodziły wszystko:)

Totalny reset i odstresowywacz:)
Mi tam SPA niepotrzebne;)

A żeby tego było mało, uzbieraliśmy dość sporo (biorąc pod uwagę zagęszczenie osobników gatunku ludzkiego w lesie) grzybów, które bardzo namiętnie suszymy na zimę, a nade wszystko Wigilię:)
Ale będzie też jutro na śniadanie jajecznica z grzybami - mniam:)

A jak wyglądał nasz spacer?











Plany urlopowe nieco nam się zmieniły, jutro mieliśmy jechać do moich rodziców, do soboty włącznie, ale Kacperek chce iść na pielgrzymkę pieszą do Górki Duchownej:)
No i jak mogę dziecku odmówić?

To pojedziemy w czwartek, po pielgrzymce:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz