w teorii...
Jak to bywa z mamami, wolne w pracy, nie oznacza wolnego w domu...
Co prawda dzieci poleciały do szkoły i zostałam w domu sama z TAAAKIMI planami, czego to ja nie zrobię dzisiaj...
Ale jak weszłam rano do kuchni, to zaczęłam wymyślać i wymyślać... i wymyślać...
I tak powstał:
- bigos (cały wielgachny gar),
- pierogi z kaszą gryczaną,
- pierogi z kapustą i grzybami,
A, że został farsz, to dosmażyłam naleśników i tym sposobem powstały krokiety z kapustą i grzybami.
Nadmienię tylko, że zrobiłam tyle ciasta naleśnikowego, że ostatecznie farsz się skończył, a ciasto zostało, w związku z czym Zosia popędziła do sklepu po kapustę i pieczarki i dorabiałam farsz...
Wtedy z kolei skończyło się ciasto, a został farsz..., który ostatecznie zostanie zamrożony, bo nie miałam już siły smażyć kolejnych naleśników...
Tym sposobem ugotowałam: gar bigosu, 23 krokiety z kapustą i grzybami i 84 pierogi z kapustą, grzybami i kaszą gryczaną...
I w końcu usiadłam;)
A tak powstawały pierogi:)
A prace na anatomię nietknięte...
Ale chociaż rodzina nie będzie chodzić głodna;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz