Czyli nic mi się nie chce...
Robię wszystko żeby się nie uczyć, choć od dobrej godziny siedzę przed komputerem najpierw postanowiłam być Waszym gościem:)
Wrzucam Wam dziś nasz wiosenny parapet, który wczoraj także w ramach "nie chce mi się uczyć" ( a za tydzień "teścik" z anatomii ...) wymyśliłam;)
Pięknie pachnące żonkile kupiłam w Biedronce za całe 4,50/ 10 szt. :)
Niech nie zniechęca Was fakt, że w sklepie stoją bez wody. Po przyjeździe do domu obcięłam końcówki nożykiem i pięknie rozkwitają:)
Za oknem możecie już dostrzec piękne, cytrynowe bratki:)
W piętek wybrałam się także na zakupy, moje ulubione włóczkowe i kupiłam jeszcze ciepłą;) włóczkę na Cocachin, który wcześniej zaczęłam z Kotka ecri tak przedpotopowego, że nie mogłam dokupić ani grama, by starczyło mi na cały sweterek:(
Skład: 50% bawełna, 50% poliester, 410 m/ 100 g, no cóż zobaczymy...
Włóczka w pięknym, srebrnym kolorze.
Póki co, bardzo mi się podoba:)
Na parapecie znalazło się także drewno przywleczone dwa lata temu z nad morza
I dzisiejsza kawa..., żeby bardziej mi się chciało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz