niedziela, 9 sierpnia 2015

Ślubna

Za niecałe dwa tygodnie będziemy mieli zaszczyt być świadkami najważniejszego (jak dotąd, przynajmniej tak mi się wydaje;) wydarzenia w życiu mojej Kuzynki - idziemy na ślub:)!!!





Matko, w końcu;)
No bo ile można?

No a wiadomo, jak ślub, to cała oprawa, no i musi być nowa sukienka:)

A ponieważ jestem gabarytów takich, a nie innych, to zdecydowanie wolę sobie coś uszyć (zwłaszcza, że osobiście mam takie możliwości) niż łazić po sklepach i się wkurzać (delikatnie powiedziane), że nic na mnie nie pasuje...

Dlatego też.... TA DAM:




 No i tak cholera jasna skracał..., tak skracaałm, że widać jak kuźwa wyszło...:/


Co prawda nawet moja mam stwierdziła, że jest OK (choć jest dość konserwatywna;)
Ale ja nie mam pewności, czy nie doszyć u dołu czarnego paska, by kieckę przedłużyć...
Co sądzicie?


Na początku czerwca skręciłam staw skokowy...
Byłam dwa razy nastawiać nogę w Rokosowie u pewnego, starszego pana, jednak mimo noszenia opaski uciskowej przez 6 tygodni, po 7 dniach od jej zdjęcia obrzęk na nodze byl tak wielki, że zdecydowałam się zgłosić do fizjoterapeuty sportowego.
Chłopak niesamowity, pełen szacunku dla pana z Rokosowa, delikatnie wyjaśnił mi, że tak naprawdę straciłam te 6 tygodni, bo pan w Rokosowie nastawił mi staw, ale nie zrobił nic z tkankami miękkimi...
Ja osobiście do pana z Rokosowa nic nie mam, uważam, że tyle ile mógł, tyle mi pomógł...
W każdym razie, p. Mateusz godzinę zmagał się z moją uszkodzoną nogą, ponastawiał co trzeba, pojeździł laserem, okleił tejpami i włala:)


Tak wyglądam:)
Wczoraj obrzęk jeszcze był spory, ale dzisiaj jest zdecydowanie lepiej:)

Co sądzicie o tych sandałkach?
Kupiłyśmy je z Zosią do sukienki weselnej dla Niej:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz