Bez losowania K.,jako głowa rodziny poszedł po bułki na śniadanie i płaszcze p/ deszczowe, żeby choć na obiad móc w miarę suchą nogą (i całą resztą) przedostać się na dół Szklarskiej....
Ok. 13 po raz kolejny przekonaliśmy się o tym jak dynamicznie zmienia się pogoda w górach.
Naszym oczom ukazało się znowu piękne, błękitne niebo, a po deszczu nie pozostał nawet ślad...
Co prawda nasze plany legły w gruzach - planowaliśmy wjechać na Szrenicę i dalej podejść na Śnieżne Kotły lub Vysoką Boudę (?), ale z tym w górach trzeba się liczyć.
Zresztą nie tylko w górach, w życiu także nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć i zaplanować...
Z racji pogody postanowiliśmy ten dzień spędzić na odpoczynku (zwłaszcza, że K. bolały nogi...), w związku z czym powędrowaliśmy tylko do centrum na lody, które już pierwszego dnia upatrzył sobie Kacperek:)
Kawiarnia Hotelu Kryształ **** - polecamy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz