Tegoroczny spędzimy pod sosnami, nad jeziorem, w okolicy, do której uwielbiam wracać.
Zresztą wielokrotnie o tym pisałam już wcześniej...
Jako dziecko spędzałam tam każde wakacje, stąd sentyment:)
Teraz wakacje tam spędzają nasze dzieci:)
jednym słowem jedziemy do domu:)
W sumie mieliśmy jechać w niedzielę, ale dziś zapadła decyzja o przyspieszeniu wyjazdu.
Pojawiło nam się w związku z tym trochę nieplanowanych zajęć kuchennych - pieczemy placek ze śliwkami, których nie ma sensu wieźć 60 km, a że było ich więcej niż na jedną blachę, robimy jeszcze muffiny, dodatkowo trzeba było wykorzystać warzywka ekologiczne (z ogrodu rodziców) i robimy barszcz ukraiński, który weźmiemy ze sobą. To zaś oznacza, że jeden obiad w tygodniu mamy już gotowy.
A co w planach na ten tydzień?
Plany mamy ambitne;), choć z wykorzystaniem jak najmniejszych środków finansowych;)
Co nam z tego wyjdzie - okaże się;)
Podróżować na miejscu będziemy rowerami, przynajmniej dwa razy chciałabym pojechać na plażę w miejsca, które do tej pory odwiedzaliśmy podczas rowerówek, ale kąpieli tam nie zażywaliśmy. Planujemy wspiąć się na wieżę widokową, pojechać szlakiem konwaliowym (choć wyspę zobaczymy z daleka;), jeśli uda nam się dojechać zwiedzimy także Galerię ptaków w Górsku.
No cóż, plany planami, a życie sobie:)
Zobaczymy co nam z tego wyjdzie.
Po wczorajszej kąpieli w Boszkowie, Kacperka nogi wyglądają tak:
Dlatego plany mamy jakie mamy, ale wielkiego parcia na ich obowiązkowe zrealizowanie nie ma, bo bywa różnie.
Miłego tygodnia wszystkim życzymy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz