We wtorek zadzwonił do mnie pan z Polkomtela, który oświadczył, że pół roku przed czasem ma dla mnie MEGA ofertę...
Nie zdziwiło mnie to, gdyż telefon w plusie mam od samego początku, nigdy nie miałam u innego operatora, dlatego mega oferta mnie nie zaskoczyła...
Abonament niższy o 10 zł, nowy telefon za 3 zł, nielimitowane rozmowy, sms'y, interent 550 mGB, czyli ponad połowę więcej niż miałam... super:)
W ciągu dwóch dni miał przyjść nowy tel. kurierem...
Tel. - super, same ochy i achy, myślę sobie OK...
Wczoraj przyszedł - Samsung Galaxy S III mini...Super...
Wczoraj działał bez zarzutu, dzisiaj nikt nie mógł dodzwonić się do mnie, ani ja do nikogo...
Normalnie głucha cisza, czasy prehistoryczne, gdzie jeszcze nie byliśmy uzależnieni od "smyczy"...
Ale skoro mam z nim problemy od początku... pójdę do PLUS'a, albo odeślę - co będę ryzykować korzystanie z tel. przez 1,5 roku skoro nie działa...
I tu się zaczyna apogeum opowieści...
Poszłam do PLUS'a.
Z kantorka - "służbownika" ( tak, tak - dobrze napisałam) wychodzi fajny, przystojny, młody chłopak , wskazuje krzesełko, na którym zasiadłam z gracją i pada standardowe: słucham?
Objaśniam problem, "Młody" bierze telefon, pyta o problem, wyłącza/ włącza, pyta o PIN...
I stwierdza: karta SIM jest OK (nie wiem dlaczego miałoby być inaczej skoro dzień wcześniej było dobrze, a karty nie wyjmowałam), a później, że skoro karta jest OK i reszta się zresetowala, to i tak jest OK.
Gdyby się powtórzyło - odesłać.
I wszytko byłoby OK, gdyby nie fakt, że Pan był MEGA mało sympatyczny, wręcz brękotliwy.
Dawno nie spotkałam nikogo tak ..., nawet nie wiem jak określić tego Pana?
Chyba już mocno odzwyczailiśmy się od obskurności sprzedających.
Różnie z takimi rzeczami bywa, też ważne na kogo po prostu się trafi.
OdpowiedzUsuń