czwartek, 2 października 2014

Jesiennie

Poszliśmy dziś na kasztany...
Bolała mnie głowa po pracy i uznałam, że najlepszym lekarstwem będzie spacer i przysłowiowe dotlenienie się...
Rzuciłam hasło: kasztany?

Zośka - mega pozytyw od początku, Kacperek ... wybrał mniejsze zło (mógł wybrać kasztany - grzyby);)

Ostatecznie w trójkę poszliśmy na kasztany, a tatuś pojechał na grzyby - będą podgrzybki w occie:)
Uwielbiam....

Młody szybko zapomniał o przymusowym spacerku, który i dla niego stał się przyjemnością:)

Nie mogłam darować sobie obfocenia wszystkiego...

A oto nasza jesienna sesja:)













Udawałem "starego dziadka";)







Pola już jesienne...
Kukurydza ścięta ... i jakoś tak ... melancholijnie się robi...

Ze względu na stan...
Budynek "do rozbiórki"...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz