Mam od wczoraj kiepski czas ...
Wszystko mnie wkurza, jestem nerwowa... ogólnie - bez kija nie podchodź...
Biedni pozostali domownicy...
I nie, nie jestem przed okresem...
Dziś padło hasło - grzyby...
Wiem, nie komentujcie, po raz kolejny w tym roku, mniej więcej od początku września regularnie lądujemy w lesie na grzybobraniu, ale jest w tym roku taki wysyp, że aż żal nie korzystać...
Ale ja, jak to ja nie mogłam powstrzymać się przed zrobieniem sesji...
Trochę Was pomęczę;)
Takie cuda dziś zbieraliśmy:)
Las jesienią...
Moje ulubione zdjęcie:)
Tatowy rekord;)
Pełen kosz + reklamówka...
Niestety duuużo grzybów jest robaczywych...
Ale ten rok i tak jest rekordowy pod względem zbiorów;)
Zbieramy grzyby od 1,5 m-ca i tylko suszonych mamy... 1 słoik 3 L + 3 słoiki 2,5 L...
Tyle nie mieliśmy NIGDY!
Do tego grzybki marynowane + mrożone, by zimą wyjąc zbiory na zupę...
Mam nadzieję, że jutro tez nam się uda pójść i zbierzemy kolejne...
No takie mamy naturalne zboczenie - lubimy spacerować po lesie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz