sobota, 13 września 2014

Sposób na grzyba;)

Grzybów w tym roku nie brakuje:)
Co oczywiście nas BARDZO cieszy.



Bardzo lubimy grzyby zbierać, nieco gorzej z czyszczeniem, bo to już najczęściej spada na mnie, naciąganiem na nitki zajmuje się najczęściej Zosia, choć dziś mi przypadł w udziale ten zaszczyt;)

Wczorajszy spacer po lesie okazał się grzybodajny i tak dziś od rana siedziałam i nawlekałam jak ten świstak;)
Na zimę będą jak znalazł, nie tylko do bigosu, ale także na sos, do krokietów więc namiętnie suszymy:)

Później przyjdzie czas na mrożenie (jedna paczka już jest na zupę;) i jak się uda to kilka słoiczków w occie zrobię.

Dzisiejszą sobotę zaczęłam szybko - pobudka o 5, prędko po bułki, bo Zosiena jechała na zawody ze szkoły, a biorąc pod uwagę, że wczoraj, a raczej dzisiaj zlądowaliśmy do domu o pierwszej, nie było to takie proste.

No ale jak mus, to mus nie było rady...

Na dzień dobry kawa

Za oknem mgła była taka, że tylko się schować pod kołdrą, no ale...

I się zaczęło:





Czyszczenia było sporo, bo tatuś z córunią nie do końca zadbali o czystość grzybów przed włożeniem ich do siatek(!)...
Ja zbieram tylko do koszyka i do domu przywożę tylko oczyszczone jednostki;)
Szczotka, którą widać na zdjęciach jest starusieńka i mojej babci służyła właśnie do oczyszczania grzybów.

A później nawlekanie, nawlekanie, nawlekanie...., i nawlekanie...


Końca nie było widać, ale już są wiszą i się suszą, a część dorodnych kapeluszy spoczywa na specjalnie skonstruowanej przez Krzyśka "kominkowej suszarce do grzybów".
Jak mawiają potrzeba matką wynalazku;)

Ważne żeby wyschły, bo nie będzie co jeść w Wigilię - jednym z dań są smażone w całości kapelusze grzybów, mówię Wam PYCHA.




Zimę jakoś uda nam się przetrwać;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz